Wbrew oczekiwaniom nie obniżono stóp procentowych w Wielkiej Brytanii. Chińska gospodarka wciąż w formie. Czwarty z rzędu rekord na S&P 500.
Wiadomością dnia miała być wczoraj obniżka stóp procentowych w Wielkiej Brytanii. Miała być, gdyż do niej nie doszło. Analitycy spodziewali się, że Bank Anglii obniży stopy by pobudzić konsumpcję. Niższe oprocentowanie kredytów i lokat powinno wszakże skłonić do tego społeczeństwo. Za wstrzymaniem się od tej decyzji i odłożeniu jej ewentualnie do sierpnia przemawiała chęć poczekania na więcej danych oraz pozwolenie na ustabilizowanie się sytuacji. W komunikacie słyszymy również o stymulacji, zatem można spodziewać się jakiegoś rodzaju programu luzowania ilościowego. Zarówno obniżka stóp, jak i drukowanie pieniędzy wpływają negatywnie na funta, o czym najlepiej świadczy gwałtowne umocnienie brytyjskiej waluty po informacji, że bank nie podjął działań.
Chińskie władze za cel na lata 2016-2020 przyjęły wzrost gospodarczy na poziomie 6,5%-6,7%. Skoro taki przyjęły, to taki będą też publikować. Zgodnie z tą prawdą poznaliśmy drugi kwartał z rzędu dane na temat wzrostu w Chinach i wynosi on ponownie 6,7% PKB w ujęciu rocznym. O tym, że wzrost jest wspomagany przez państwo najlepiej świadczy wzrost wydatków rządowych o 15,1%. Przy okazji opublikowano delikatnie lepsze od oczekiwań dane na temat wzrostu produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej. Jeżeli chodzi jednak o śrubowanie danych statystycznych to obecnie wcale nie brylują w tym Chiny tylko Irlandia. Kraj ten ze względu na niskie podatki ściągnął do siebie centrale dużych amerykańskich korporacji. W rezultacie wzrost PKB w ciągu roku osiągnął 26% PKB.
Indeks S&P500 zanotował wczoraj czwarty z rzędu rekord wszechczasów… od początku tygodnia. Nie do końca wiadomo co powoduje, że inwestorzy są skłonni inwestować w amerykańskie akcje. Często pojawiającym się motywem jest spodziewane luzowanie ilościowe i tradycyjna już poprawa wyników w przyszłym roku. Gdyby jednak nie doszło do gwałtownej poprawy warto zwrócić uwagę na skalę bańki, którą powoli można nazwać spekulacyjną. Przeciętnie w tym indeksie spółka wyceniana jest na aż 17,3-krotność swoich rocznych zysków. Dla porównania przekroczono już parametr z lat 2007-2008, kiedy giełda była napompowana przed kryzysem. Gdyby doszło do urealnienia cen z pewnością odbiłoby się to na kondycji dolara, który byłby wtedy wyprzedawany.
Dzisiaj, oprócz komunikatu agencji Fitch na temat ratingu Polski, z danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
Źródło: Maciej Przygórzewski - główny analityk w Internetowykantor.pl i Walutomat.pl
Dodaj komentarz